Najnowsze wpisy


maj 06 2004 Ja wiem, że....
Komentarze: 4

...dawno nie pisałem. Zmieniłem mieszkanie, jest zajebiscie. Mam ogromny kredyt do spłacenia i zajebistą przyjemnośc z mieszkania w sposób w jaki mieszkam w tej chwili. Nie chce mi sie pisać. Nie mam na to czasu, nie mam ochoty, nie widze sesu opisywania tego co czuje lub myślę. Po pierwsze dlatego że do tego nie wracam. Po drugie dlatego, ze ktokolwiek to czyta i tak ma to w dupie. Za godzine (a może szybciej) zapomni. I to wcale nie jest dziwne. To nie jest złe. To nie wkurwia. To jest obojetne. Dla mnie przynajmniej. Kazdy ma swoje problemy i to nimi żyje i nimi POWINEN sie zająć. A nie jakimiś wypocinami.

I dlatego chyba pisał nie będę. To po jakiego chuja piszę teraz? Tą notkę? No własnie.... Jest cos takiego jak strach przed spaleniem mostu. Przed pożegnaniem się z czymś co było, a nie jest raz na zawsze. To tak jak z róznymi drobiazgami, zupełnie już niepotrzebnymi, czasami być może nawet wzbudzającymi nieprzyjemne wspomnienia. Zamiast wypierdolić je z rozmachem przez okno chowamy je do najgłębszej szuflady....

To ja się też tak schowam. Do szuflady. Nie odkurzać, nie dotykać.

anonimowy : :
gru 15 2003 Brak...
Komentarze: 7

...czasu na cokolwiek. Gonie swój własny ogon. Przyszedł pierwszy rachunek za gaz który mnie rozwalił do przodu. No ale cóż. Wiedziałem co robie decydując się na ogrzewanie domu gazem. W krótkich chwilach dla siebie dalej ksiązki. Skończyłem z Wisniewskim i zabrałem się za lekture książki. Sam nie wiem czemu ja, człowiek którego Kościół (jako instytucja) drażni potwornie i osoba o powaznych wątpliwościach dotyczących wiary katolickiej, czy chrześcijańskiej sięgnąłem po ksiązkę Jana Pawła II p.t. "O Aniołach i Szatanie". Muszę przyznać że to lektura dzieki której dowiaduje się wielu rzeczy ciekawych i teologia nie wydaje się tak obca. Podobno zwatpienie jest najlepszą droga do wiary...

A wieczorami odrobina muzyki dla relaksu. Ktos mnie kiedys pytał, jaka muzykę lubię. Odpowiedziałem że dobrą, bo przez rózne gatunki się ślizgam. Ostatnio dotarło do mnie że są właściwie tylko dwa zespoły którym jestem wierny od kilkunastu lat. Dire Straits - Knopfler mnie rozwala swoja gitarą i Queen - Fredie mnie kładzie na podłoge i nie pozwala wstać swoim wokalem. Ostatnio widziałem koncert "Tribute to Freddie Mercury". Zmieszało sie we mnie odczucie żalu za Friedim z wściekłością,. że ci artyści (mimo że przecież naprawde dobrzy) bezczeszczą arcydzieło starając sie dorównać Frediemu. Mimo że to naprawde jeden z najlepszych koncertów które widziałem....

anonimowy : :
gru 02 2003 Rokrocznie...
Komentarze: 5

...dostaje załamania słuchajac podsumowania statystyk dotyczących oczytania naszego społeczeństwa. Zresztą nie tylko oczytania. Zawsze statystyki dołują mnie potwornie. Czy to te o chodzeniu do teatru, o poparciu Jolki, czy te o czytaniu... Może własnie dlatego od paru dni siegam po książki. Może mnie kiedyś zapyta jakiś "kwestionariusz statystyczny" (naprawdę, zdazyło mi sie to raz, podszedł młody człowiek i powiedział "Dzień dobry, jestem kwestionariuszem ststystycznym... :-D) i dzieki swojej odpowiedzi na pytanie o ilośc przeczytanych książek w roku przyczynię się do podwyższenia fantastycznego wyniku 1,5 książki rocznie na łebka (także wliczając w to noworodków!)

Tak więc sięgnąłem po ksiązki niejakiego Janusza L. Wiśniewskiego. Autor zapewne znany pewnej części z Was jako autor "S@motności w sieci". Po lekturze tej ksiązki, oraz "Zespołów Napięć" doszedłem do wniosku, że przestane pisać bloga. Po pierwsze dlatego, ze wszystko co napisałem lub napiszę zostało juz kiedyś napisane. Jeśli nie przeze mnie, to przez kogos innego. Jeśli nie historia taka jak moja, to bardzo podobna. Po drugie dlatego, że nie należę do ludzi którym pisanie przychodzi łatwo i w stylu który wzbudzałby zdrową zazdrość, jak we mnie wzbudza sposób pisania Wiśniewskiego (naukowiec raczej ścisły i rybak dalekomorski... kto by pomyślał...). Po głębszym zastanowieniu doszedłem jednak do wniosku że... pieprzyc to wszystko. Bo napisać jednak warto, choćby dlatego żeby mozna było do tego wrócić za lat parę. Bo wracanie do cudzych przeżyć, wspomnień i przemysleń nie daje nic nowego w odczuwaniu. Czytanie tego co czuło się kiedyś samemu - wręcz przeciwnie.

Wisniewski jest autorem którego czyta się przyjemnie. Jednym tchem, czy tez połykając jak mawiaja niektórzy. Jedno mi w tym wszystkim troszkę nie pasuje. Tragizm i smutek tych książek. Te ksiązki kipią od niespełnionych miłości, tragicznych losów bohaterów, samotności, smutku, nostalgi... To potrafi zdołować ale potrafi też... z dołka wyciągnąć. Mimo iż to historie zmyslone, potrafią nasunąc pytanie "I czymże są moje problemu w porównianiu do...". Mnie osobiście razi także twórczość Wiśniewskiego swoją ckliwością, momentami wręcz ocierająca się o makulaturę Harlequina. Ale jedno przyznacz szczerze muszę. To naprawdę piękny warsztat i książka mądra, w której być może znaleźć można odpowiedzi na niektóre filozoficzne pytania które sobie stawiamy. A jesli nie odpowiedzi na pytania, to byc może same pytania takiej natury zaczną nam pojawiać się w głowie. A to znaczy, że źle nie jest...

"S@motność w sieci" to także książka o internecie. A we mnie, zamiast odczucia iz internet to rzecz wspaniała w zakresie kontaktów międzyludzkich, wywołała uczucie strachu, że internet te kontakty niszczy, spłyca, odziera z romatyczności perfumowanych listów na czerpanym papierze... Że internet te kontakty może zabić....

To chyba prawda jednak, że Wisniewski jest doskonałym obserwatorem, znawca wręcz kobiecej psychiki. Chociaz nie mnie to ocanieć. Po pierwsze dlatego że ja znawcą nie jestem, a po drugie dlatego że nie jestem kobietą, ani nawet męzczyzną który miałby choc część kobiecej psychiki. Jestem zwykłym, tuzinkowym samcem w wielu momentach myślącym prąciem, a nie głową... Szczęśliwy los dotychczas oszczędził mi przykrych doświadczeń z tego płynących. I miejmy nadzieje że tak zostanie...

Mam nadzieję że ktos z Was podzieli się ze mną swoimi odczuciami co do tego autora. A osoby które własnie zastanawiają się co by przeczytać, zachęcam do sięgnięcia po ta lekturę. Choćby po to, żeby przekonać się czy odbierzecie to tak jak ja...  

anonimowy : :
lis 17 2003 Strach...
Komentarze: 5

...mnie wczoraj obleciał bo pooglądałem sobie wiadomości w telewizorni. A wczoraj była zajawka na wybory prezydenckie, kto będzie być może startował, jakie ma szanse i takietam. Unikam ostatnio dyskusji o polityce bo:

1. Wszyscy sie znają na tym najlepiej

2. Nikt nie głosował na tych którzy teraz kradną (niezaleznie od opcji)

3. Jako Konserwatywny Liberał traktowany jestem jak pajac i kretyn i w momencie kiedy argumenty sie kończą słyszę "Idź załóż se muche, zacznij sie jąkać to będziesz jak ten pajac Mikke..."

4.. Kazda dyskusja kończy sie zdaniem "Co za róznica, w tym pojebanym kraju i tak lepiej nie będzie"

No ale wczorajsze wiadomości mnie dobiły. Jola Kwaśniewska dobrze ponad 50%, potem długo, długo nic i Lepper. To jest jakiś dramat. Ja wiem że demokracja to fatalny ustrój (w demokracji rządzi większość, a większośc to niestety debile) ale ciężko mi uwieżyc że aż tak może wyglądac nasza polityczna rzeczywistość. Bo wybór jest absolutnie fantastyczny. Najpierw Jola z dynasti rządzącej, która nigdy w zyciu nie zabrała głosu w sprawach naprawdę ważnych i trudnych, postać absolutnie enigmatyczna. Nikt nie wie na czym się zna (jej działalnosc charytatywna wspaniale jest pokazywana w szklanym okienku, ale tak naprawdę od osób z nią pracujących wiem jak to wygląda), nikt nie wie jakie są jej poglądy, wykształcenie, znajomośc języków, postrzeganie w świecie ale widocznie fajnie wygląda i cytuję "w przeciwieństwie do większości polityków nigdy się nie skompromitowała". Najlepiej to wszystko chyba odzwierciedla przerobiony przy okazji poprzednich wyborów prezydenckich plakat JE panującego, gdzie zamiast Olka była Jolka i zamiast "Dom Wszystkich Polska" było "Dam Wszystkim Jolka". Ale wiadomo. Olek już nie może a Jola sie pokieruje i wszystko będzie git. Naprawde zabawne jest jak w dyskusjach słyszę "Ale o co ci chodzi? Przeciez ty uważasz że monarchia to nie jest taki zły pomysł..." No luuuudziee... Jasne. Potem jeszcze zostaje nam córeczka i piesek rodzinki. Pewnie ten ostatni tez dałby rade. Nie skompromitował się, nie narobił na dywan, ładnie wygląda...

Zaraz po ślicznej Joli jest pierwszy oszołom Rzeczpospolitej. Facet z Marsa. Jako absolwent ekonomi mam z jego wypowiedzi kabaret jakich mało. Domyślam się, że na plakatach będzie "Balcerowicz musi odejść!"

Teraz proszę aby każdy czytający wyobraził sobie dwóch zwierzchników sił zbrojnych RP. Nieudolną Jolę i Oszołoma Endrju. Dziekuję.

I proszę mnie nie pytać "jak nie oni to kto?" Bo wybory to nie loteria ani ruletka. Tu nie chodzi o to, zeby zagłosować na tego co wygra i dlatego że "bo i tak wygra, więc po co oddawać stracony głos?" Kurwica mnie strzeliła. I strzela za każdym razę kiedy po wyborach słyszę "No tak, przyszli kradną, mnie coraz gorzej". Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. 

anonimowy : :
lis 13 2003 Gdy zobaczyłem...
Komentarze: 2

...pierwszą część Matrixa pomyślałem że to będzie film kultowy, zaliczany do klasyki. I tak uważam do dzisiaj. Gdy zobaczyłem Reaktywację, pomyśłaem że bracia Wachowscy spierdolili nieco tak piękne nabożeństwo, ale generalnie utrzymali się w konwencji i ujdzie. Wczoraj zobaczyłem Rewolucje i doszedłem do wniosku że braciszków popierdoliło. Tak fatalnej kontynuacji i zamknięcia nie widziałem. Żenujące. Dialogi wyrwane z argentyńskiej telenoweli, Neo niczym bóstwo, wszyscy milkną gdy wchodzi, Triniti odwalająca 10 minutowy monolog z przebitymi płucami, Neo walący tekst (gdy Smith wypala mu oczy) do Triniti, że to nic, żeby się nie martwiła bo wyjdzie z tego... Wielka maszyna władca wszystkich maszyn który chuj wie czemu zgadza się na propozycje pokonania przez Neo Smitha w zamian za odstapienie od Zionu... Dramat. Na siłe zamykane wątki i pospiesznie klecone odpowiedzi na pytania rodzące sie po dwóch pierwszych częściach. Natłok efektów specjalnych które w tej części nie służą niczemu i wręcz potrafią znudzić. Film jest ogólnie potwornie nudny i bez sensu. Zero konsekwencji, zero logiki, zero czegokolwiek.

Pewnie nie jestem jedynym z takimi wrażeniami. Ale mogę się pomondrzyć. Film to mój konik. Mam w swoich zbiorach około 400 filmów i jest to tak naprawde jedyna dziedzina w której mogę pochwalic się jakąś znajomością tematu. Nie udzielam się na forach i w grupach dyskusyjnych, bo niestety większośc tubylców uważa sie za znawców bo zobaczyło 100 czy 200 hamburgerowych hollywoodzkich produkcji. Żal dupe ściska czytajac ludzi którzy na pamięc znaja teksty z Misia, Killera czy Rejsu (które ja tez znam, ale popisywanie się taka znajomościa przypomina mi dresiarzy pucujących swoje trzy paski w dresiku), ludzi którzy dyskutują o wyzszości Zabójczej Broni 3 nad 1 i jednoczesnie ludzi dla których np Casablanka kojarzy się wyłacznie z klubem gdzie mozna umoczyć ryja. Pewnie sątam  i prawdziwi kinomani, ale w bełkocie pozostałych gdzieś giną...

Więc jesli ktoś ma na zbyciu parę złotych, to niech idzie na pizze i spokojnie poczeka aż ktos mu ten film pożyczy albo za jakieś 6 lat wytransmituje go jedynka.

anonimowy : :