Archiwum sierpień 2003, strona 1


sie 19 2003 Łatwo...
Komentarze: 4

...nie jest. Wczoraj wziąłem trzy machy, przyznam się... zakręciło mi się we łbie i tyle, ochota do końca dnia odeszła. Dzisiaj chyba już łatwiej. Rozmawiałem ze znajomymi którzy rzucili. Mówili, że faktycznie organizm dziwnie potrafi reagować z powodu nagłego braku nikotyny. Po to są te rózne plastry, gumy itd... ja na razie bez wspomagania jadę i chyba (ze wzgledu na koszty przede wszystkim) wolę raz na jakiś czas złapać jednego dymka od kogoś zamiast naklejać sobie plastry na dupę (podobno tam się najlepiej trzymają) albo żuć gumę po której wali z gęby jaki z murzyńskiej chaty. Pozat ym jak wczoraj wziąłem tego macha to mnie zmuliło, zemdliło, w głowie zakręciło... więc pozytywnie w sensie negatywizmu ;-)

No nic, nawet gdyby miało się nie udać, to każdy dzień bez faja jest wygrany. I kosztowo i zdrowotnie... Myślę sobie, że trzeba małymi kroczkami. Pierwszy dla mnie to taki, żeby pobić rekord i przynajmniej wytrzymać dłużej.. potem znajdę sobie cel nastepny.

Aha, miałem napisać bo sobie policzyłem. Palę 12 lat. Licząc, że średnio paczkę dziennie (raz mniej, raz więcej), a powiedzmy pomijając wachnięcia cen, że paczka to 5,00 PLN (palę droższe!)... pomijając lata przestępne... to będzie....

21.900,00 PLN!

Czyli przepaliłem całkiem fajną, używaną brykę na przykład...

anonimowy : :
sie 18 2003 Bedę gryzł...
Komentarze: 5

...bo po raz kolejny podjąłem rozpaczliwa próbe rzucenia palenia. Najdłuzej wytrzymałem prawie miesiąc. Ale po raz pierwszy chyba, podjałem ta decyzję dzień wczesniej, a nie po jakimś mega przepiciu z rana, kiedy i tak nie mogłem wziąść peta do gemby... Zobaczymy, ale jak zwykle bez kija nie podchodzić...

anonimowy : :
sie 14 2003 Uspokoiłem się...
Komentarze: 3

To teraz mogę cos napisać. Długi weekend sie zbliża i to jest pozytywne. Jutro odwiedzi nas moja siostrzyczka cioteczna ze swoim mężem i niedawno urodzonym synkiem. Przywiozą Tequile, czyli mój ulubiony trunek. Pity tradycyjnie, z solą i ćwiarteczką cytryny, z porządnych kieliszków. Nie ma nic lepszego. Tequila działa na mnie jakoś wyjątkowo rozweselająco. Jeszcze sie nie zdażyło żebym sie upił na smutno przy Tequili. Dla niektórych smierdzi jak bimber, dla mnie jest delikatna, nie drazniąca, nawet nie musi być mocno schłodzona.

Profanacją jest mieszamnie Tequili z Coca-Colą. Jedyny rozsądny long drink jaki piłem z Tequilą to Tequila Sunrise z sokiem pomarańczowym (świerzo wycisniętym - nie to gówno z kartonu przypadkiem!), limonką i Blue Curacao.

Przestawiłem sobie radio. 94 i Rock Radio mnie nieco zmeczyły, Zetki, Eski, Wawy, RMFu słuchać nie mogę z powodu nawalającej komerchy Kukiza z Borysewiczem, Rozynka, Łez i innych. Mogę posłuchać raz, dwa, dwadzieścia, ale nie kurwa w kółko. Tak więc przestawiłem się na Trójkę, przypominając sobie stare dobre czasy, młodzieńcze lata przy głosie Niedźwieckiego i Manna. A i muzyczka fajniejsza, chociaż własnie teraz leci Kukiz. Ale przed chwilą był np. kawałek starego dobrego SDM-u ;-)

To rzecz niesłychana jak ja mam rozjechany gust muzyczny. Mało kto lubi na tym samym poziomie Kazika, Linkin Park, Paktofonike (a nawet Peje, TeDe), SDM, Dire Straits, IRA, Manowar, Univers..... Wszystko z innej bajki... Ale może dlatego niezależnie od imprezy na której jestem potrafię się znaleźć...

To tak jak w życiu, sam nie wiem do końca co mi sie podoba...

anonimowy : :
sie 14 2003 To parchy...
Komentarze: 2

...yeahbunne! Dzisiaj mnię podkurwił drugi kolos - PeKaO SA. Skurwinsyny, historia konta kosztuje 5 PLNów za miesiąc... A bank wymaga roczną historie... Łatwo sobie policzyć... Za to że baba kliknie dwa razy, zapuści wydruk i przystawi pieczatke. Dwie minuty roboty - 6 dych... Niezła stawka, nie... Skurwinsyny, złodzieje... Jak sie uspokoje to napisze coś bardziej optymistycznego...

anonimowy : :
sie 13 2003 Jeśli masz...
Komentarze: 4

....za dużo czasu, mocne nerwy i anielską cierpliwośc, to spokojnie możesz udać sie do oddziału banku PKO BP, takiego co nie ma u siebie rozpatrywania kredytów. Ja rozumiem, urlop, zastępstwo, pani nie do końca rozeznana. Ale przychodzę kurwa ich mać z kompletem dokumentów i wypełnionymi papierami wszędzie tam gdzie byłem pewien, pozostawionymi miejscami tam gdzie pewien nie byłem w pełnym przeswiadczeniu że 10 minut i po zabawie... I co? I chuj wielki i bąbelki. Półtorej godziny w trakcie której niedouczona cipa latała z pięc razy do kierowniczki, też niedouczonej cipy, dziesięć razy gdzieś dzwoniła nie potrafiąc nawet prawidłowo opowiedziec w czym ma problem... Okazało się, że to ja musiałem tej pani pomagać i nie mogę sobie tego wytłumaczyć tym, że skończyłem bankowość, bo od tego czasu minęło 10 lat w trakcie których miałem zero praktyki bankowej... Następnie pani oswiadczyła mi, że MUSZĘ mieć kredyt wypłacony w transzach i że inwestor MUSI korzystać ze srodków banku przy budowie. Na nic były tłumaczenia, że to bez sensu, bo inwestor nie chce, ma swoje środki i głeboko w dupie pieniądze na budowę od banku. Ma kase i już! To ja potrzebuje kasy, żeby to kupić. Rozmowa kurwa jak ze Steve Wonder'em na migi. Ni chuja.... Finał był taki, ze wypytałem ją, gdzie te wnioski potem przesyłają, powiedziałem że szkoda czasu zarówno mojego jak i jej i świerzym truchtem udałem się do centrali. Tam oczywiście okazało się że głupia cipa dała zły wzór wniosku. Ale sprawę załatwiłem w ciagu 10 minut, razem z wypisaniem nowego wniosku.

I tym szczęsliwym wydarzeniem wpierdoliłem sie w niebotyczny kredyt na potwornie długi czas. A konkretnie, dokładnie bedzie wiadomo za jakieś trzy tygodnie, kiedy wniosek rozpatrzą. Ale nie ma się do czego przyczepić raczej, więc stało się.... Ale myśl rychłej przeprowadzki do lokum trzy razy większego niż obecne i do tego z kawałkiem własnej działki pozwala mi patrzeć optymistycznie w przyszłość... 

anonimowy : :