Drugi dzień...
Komentarze: 1
...z rzędu mam bardzo dobre samopoczucie. Zważywszy na to co sie naaokoło mnie dzieje to bardzo dziwne. Problemy nie zniknęły, są jak były, dalej wielka chujnia z pracą, dalej niepozakańczane sprawy bankowe i cała ta otoczka z tym związana. A jakoś tak mi lekko. Może w końcu zadawnione dolegliwości odpuszczają, chociaz cholera wie, bo to falowa sprawa jest.
Nawet nie dziwią mnie doniesienia z pierwszych stron o nastepnych przekrętach, szwindlach i łamaniu prawa przez tych jebanych buraków z ław wiejskiego cyrku. Przechodzi to do normalności, jak to że woda w morzu jest słona.
Na wchód nie jadę, ale padła propozycja spływu pontonowego w weekend. Jak się uda wszystko dograć, zorganizować i pospinać to zapowiada się fajnie. Wezmę łebka i będzie ostatnie pewnie tchnienie wakacji... Obiecywałem mu to zresztą juz chyba od roku, to trzeba w końcu ojcowska obietnicę spełnić...
A jutro szykuje sie dzień zajebany pracą, ale nawet to mnie jakoś nie dobija... dziwne...
Dodaj komentarz