lip 17 2003

Produktywny jestem jak nie wiem co...


Komentarze: 2

Żesz w morde. Codziennie obiecuje sobie ze nie bede sie wię cej spóźniał do roboty. Niby nikogo to specjalnie nie obchodzi o której przychodze, ale czuje sie jak jakis zapyziały leniuch, który mimo obietnic nie moze zwlec jak biały człowiek dupy z wyra o przyzwoitej godzinie. A jak w końcu do tej roboty dotre, to zaczynam od kawki, papieroska, szybkiego marszu przez net i solidnej kupy :-)

Gdzieś przeczytałem, że jestesmy w ogonie europejskim, jesli chodzi o produktywnosć. No nic dziwnego. Wystarczy, ze połowa robi jak ja i to oznacza że mamy "gównianą" kadre pracowniczą  ;-) Z drugiej strony, jak tak sie człowiek napatrzy jak sie inni opierdalają, jak szefulo z jednej strony tnie koszty poprzez zabieranie premii, obcinanie funduszu na zakupy kawy i mleka, a z drugiej strony rozpierdala służbową kaskę na własne, prywatne przeloty na wakacje... Powiecie, że mu wolno bo jego? Jasne qrwa, ale nie jak się na każdej nasiadówie pierdoli jak to jest tragicznie...

Bodajże Dilbert twierdził, że bilans zarobków/strat wynikających z podpierdalania różnych rzeczy musi być równy. Tzn jak masz zabraną premię, to podpierdolisz długopis, kawę, papier ze sracza albo cokolwiek... a jak juz nie ma co podpierdolić, to okradniesz pracodawce z... czasu!

Coś w tym qrwa chyba jest.

anonimowy : :
17 lipca 2003, 10:58
Czyli: Praca uszlachetnia, lenistwo uszczęśliwia... Tyle że to chyba nie do końca lenistwo... Taki w morde jeża marazm... motyla noga...
17 lipca 2003, 10:55
ciezka praca moze przyniesc korzysci w przyszlosci, a lenistwo przynosi korzysci teraz

Dodaj komentarz